- Czemu jesteś taka uparta?! Jadę z twoim wujem, nic się nie stanie. Dlaczego tak bardzo chcesz ze mną jechać?
- BO NIE MOGĘ CIĘ ZOSTAWIĆ! Dopiero co mi się oświadczyłeś, a teraz wyjeżdżasz.
Ktoś nagle zapukał do drzwi.
- Otwarte. - zawołał Dimitr
Do pokoju wszedł jakiś dhampir.
- Pan Abe prosi, by był pan za 30 minut płycie startowej.
- Dobrze.
Dhampir wyszedł, a ja zaczęłam pakować moje rzeczy do torby Dimitra.
- Przestań! - zaczął wyjmować to co włożyłam. - Uspokoisz się wreszcie? Tak chcesz się pożegnać? Kłócąc się? Musisz zawsze zachowywać się jak dziecko?!
Ostatnie słowa mnie zabolały. Od tak dawna nie zachowywałam się jak dziecko. Ciągle dbam o Lissę, dbam o wszystko. Byłam gotowa poświęcić życie za nią. A on mówi, że zachowuję się jak dziecko?
- Rose nie to miałem na myśli... - chyba dopiero teraz dotarło do niego, co powiedział.
- Miesiąc temu poświęciłam życie dla przyjaciółki, prawie zginęłam, a Ty uważasz, że jestem dziecinna? Mój wróg, któremu zabiłam brata, chcę się na mnie zemścić. Żeby to zrobić, próbuje się ciebie pozbyć. A ty się dziwisz, że nie chcę cię puścić samego?
Nic nie powiedział, tylko podszedł i mnie pocałował. To był długi, namiętny pocałunek. Jego miękkie usta na moich były tym, czego oboje teraz potrzebowaliśmy.
- Wybacz. - wyszeptał, gdy już przestaliśmy się całować.
Dimitr dokończył pakowanie, a ja poszłam zrobić mu coś do jedzenia na drogę. Może i byłam wściekła za to, że postanowił zostawić mnie tutaj. Ale miał też sporo racji. Martwa nie przydam sie Lissie. A Robertowi tylko na tym zależy.
***
- Jak się czujesz? - spytała Lissa.
Siedziałyśmy właśnie w jej różowo- niebieskim pokoju. Dimitr wyleciał parę godzin temu. Abe dał mu telefon, żeby mógł do mnie dzwonić w każdej chwili. Umówiliśmy się, że zadzwoni jak dolecą.
- Wszystko okej. - powiedziałam uśmiechając się.
- Nie musisz kłamać. - Lissa wiedziała dokładnie jak się czuję, mogła to sprawdzić dzięki odbudowaniu naszej więzi.
- Wiem ale... Poczekam aż zadzwoni. A tak ogólnie, to kiedy Christian Ci się oświadczy?
- No wiesz, my nie rozmawialiśmy jeszcze o ślubie, tak na poważnie. Pewnie nie długo czeka, aż wszystko ucichnie i Robert zostanie odnaleziony.
- Lissa... Wiesz, ze będziesz musiała go skazać.
- Wiem, i zrobię to z wielką chęcią. - przyjaciółka uśmiechnęła się do mnie.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę wejść. - powiedziała formalnym tonem.
Do pokoju wszedł strażnik i młody moroj. Widziałam go już kiedyś, ale nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie to było. Moroj ukłonił się.
- Wasza Wysokość. Nie chciałbym przeszkadzać, ale jest pewien problem.
- Jaki problem?
- Otóż, Rada, chce wycofać dekret o związkach strażników.
- A czemuż to? - Lissa mówiła spokojnie, opanowanym tonem, a we mnie już wrzało.
- Dwójka strażników dzisiaj ogłosiła, że są razem i wyjeżdżają, pozostawili rodzinę bez opieki....
- Kiedy to się stało?
- Dwie godziny temu. Oni... zostali zaatakowani, przez strzygi.
- DLACZEGO NIKT MNIE NIE POINFORMOWAŁ?! - teraz Lissa była wściekła.
---------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie, że post ukazał się dopiero dzisiaj. Ale teraz posty będą tylko w weekendy. Mam jeszcze parę pomysłów na opowiadania, jeden już nawet realizuję, dwa kolejne są w przygotowaniu. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Z racji, że rozdziały będą tylko w weekend, będą one dłuższe.
Jeżeli ktoś jest zainteresowany, zapraszam ^^ https://www.wattpad.com/myworks/59611217-wilk
Jest to jedna z historii, którą zaczęłam pisać.
Czekam na wasze opinie co do dwudziestego pierwszego rozdziału :*
Rozdział jest świetny jak zwykle i nie mogę się doczekać nn.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super. Szkoda tylko, że rozdziały będą tylko w weekendy, ale coś o tym wiem, więc będę czekała 😉
OdpowiedzUsuńSuper😍
OdpowiedzUsuńRozdział super. Oby tak dalej. I, żeby Dymitrowi nic się nie stało. Pozdrawiam i życzę weny :-*
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się rozdział 22?
OdpowiedzUsuńW poniedziałek, czyli w sumie dzisiaj :D
Usuń