czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 12

  Kochani! Dziękuję Wam bardzo, że jesteście ze mną. Komentarz które zostawiacie mi pod postami sprawiają, że mam jeszcze większą ochotę dla Was pisać. Na początku nie wiedziałam jak to będzie i czy ktokolwiek będzie chciał to czytać. No ale popatrzcie sami <3 Po prostu brak mi słów.
  Z racji, że mamy dzisiaj Wigilię chciałabym życzyć wam wszystkim Wesołych Świąt <3. Mam nadzieję, że dostaliście swoje wymarzone prezenty i że spędziliście te święta w spokojnym, rodzinnym gronie. Jeszcze raz dziękuję <3.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 
  Nie powiedziałam Dimitrowi, co zobaczyłam tylko od razu pobiegłam do przyjaciółki. Słyszałam jak przez chwilę coś za mną wołał ale po chwili zaczął biec za mną. Wiedziałam, że mnie dogoni, nie bez powodu mówili, że jest Bogiem. Dwie minuty później byłam już przy Lissie. Stała i płakała, a Christian ja do siebie przytulał.
- Lissa! - krzyknęłam wyskakując zza rogu razem z moim chłopakiem.
Strażnik stojący do mnie plecami odwrócił sie od razu gotowy zaatakować. Nie rozpoznałam go. Nic dziwnego, Lissa ma wielu strażników ale po tym liście postanowiłam, że poznam ich wszystkich, będę mogła lepiej jej pilnować.
- Rose.. - zaszlochała i wpadła mi w objęcia. - Już wiesz? - pokiwałam twierdząco. - No tak więź. Rose... Ja się boję..
-Wszystko będzie dobrze. - powiedziałam przytulając ją. Starałam się mówić spokojnie ale ledwo mogłam tam ustać.
- Jaką kartkę? - spytał Dimitr.
No tak, pomyślałam. On nie widział tego co ja. Zabrałam kartkę Lissie i podałam mu.
- Skąd to masz? - zwrócił się do strażnika obok niego.
- Inny strażnik mi to przyniósł. Powiedział, że do wglądu tylko dla królowej.
- Znajdź go! Teraz! - polecił.
Po chwili po strażniku nie było ani śladu.
-Chodź pójdziemy lepiej do komaty. - powiedział Christian obejmując ją.
- Dobrze. - odpowiedziała cicho i ruszyła z nim, a za nimi poszedł inny strażnik.

   Wróciłam z Dimitrem do naszego pokoju jakieś pół godziny późnej. Właśnie zaczynało wschodzić słonce gdy położyliśmy się w sypialni. Nie miałam już na nic siły i po prostu położyłam się obok mojego ukochanego. Słuchałam jego równomiernego oddechu i bicia serca. To było takie uspokajające... Zasnęłam.

Dimitr:
  Roza właśnie zasnęła. To dobrze, bo bałem się, że po całym dzisiejszym dniu nie będzie mogła. Rozumiem ją. To, że boi się o Adriana i Lisse ale musi zacząć myśleć o sobie. Gdy dzisiaj weszła do jej głowy przypomniało mi się jak robiła to w Akademii, przypomniałem sobie także, jak działało na nią używanie mocy przez Lisse. Nie mogę pozwolić, żeby znowu doprowadzili ją do tego stanu. Patrzę na nią teraz i widzę bezbronną dziewczynę, która się do mnie przytula, która liczy, że obronię ją przed całym złem tego świata i której oddałem serce. Mógłbym teraz wstać pobiegać, przemyśleć wszystko na świeżym powietrzu ale nie chcę jej zostawiać. Za każdym razem, gdy muszę ją zostawić, chociażby na chwilę, każda komórka w moim ciele się buntuje. Zostanę z nią i spróbuję zasnąć albo po prostu popatrzę jak ona śpi..

Rose:

  Obudził mnie zapach naleśników... "NALEŚNIKI!", krzyknęłam zrywając się z łóżka ale od razu na nie upadłam. Dopiero po chwili udało mi się wstać bez zawrotów głowy. Udałam się do kuchni, gdzie czekał na mnie talerz pełen naleśników i .... Adrian. Momentalnie stanęłam w miejscu nie wiedząc co się tutaj dzieje. Co on do diabła robił w mojej kuchni?
- Dzień dobry kochanie. - przywitał się.
-Adrian?! Co ty tutaj robisz?
- Jak to co? Robię naleśniki, przecież kochasz naleśniki.
- Gdzie jest Dimitr?
- Skarbie, mówiłem ci już... Zająłem się nim i teraz już możemy być razem.
- NIE! - krzyknęłam.

  Po chwili byłam już w swoim łóżku. Nade mną pochylał się mój ukochany pytając, co się stało. Od razu się w niego wtuliłam.
- Już wszystko dobrze Roza.... Co się stało, powiesz mi? - pytał tak spokojnie, cały czas mnie do siebie tuląc.
- Miałam zły sen...
- Z Adrianem w roli głównej? - spytał, wyczułam w jego głosie gniew.
- Mhmm... - nic więcej nie udało mi się wydusić, ciekawe skąd wiedział.
- Co robiliście?
- On... On powiedział, że się tobą zajął. - powiedziałam płacząc.
Adrian był do tego zdolny. Wiem to i Dimitr też to wie...
- Nigdzie się nie wybieram. - pocałował mnie w czoło. - A teraz idź już spać.
Po tych słowach ułożył mnie wygodnie na łóżku i sam sie położył, w taki sposób, że cały czas mógł mnie obejmować. Znowu zasnęłam.....

Dimitr:

  Dobrze, że nie zasnąłem... Roza na początku tylko szeptała "Adrian" ale po chwili zaczęła krzyczeć. Wystraszyłem się. To nie pierwszy raz gdy krzyczała przez sen. Jednak za każdym razem gdy przez sen mówi Adrian, to albo on jej się śni, albo jest w jego śnie. Szybko udało mi się ją uspokoić i zasnęła ale boje się, że znowu jej się coś przyśni... Lepiej jeśli nie będę dzisiaj spał...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak jak obiecałam, dzisiaj mimo wszystko ukazał się post. Wybaczcie, że tak późno. Mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział wam się spodoba :). A jutro z okazji świąt możecie spodziewać się kolejnego posta (taki mały prezent ode mnie :*). Jeszcze raz Wesołych Świąt kochani <3. I zapraszam do komentowania.

4 komentarze:

  1. Bardzo bardzo Bardzo bardzo Bardzo bardzo Bardzo bardzo lubię twojego bloga!
    Pisz, a ja zaczekam tutaj...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej rozdział standardowo świetny i już nie mogę się doczekać następnego
    Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  3. Najwspanialszy Blog jaki widziałam ❤️

    OdpowiedzUsuń