- Rose! - uśmiechnęła się moja matka i podeszła się przywitać. - Dmitr. - do niego skinęła tylko głową.
- Dobrze, skoro już wszyscy tutaj jesteśmy to możemy zaczynać. Abe chciałbyś zacząć? - spytał Hans. Stał luźno oparty o ścianę. Mimo naszych małych sporów zawsze go lubiłam, gdy teraz na niego patrzałam mogłabym powiedzieć nawet, że jest dość przystojny.
- Jasne. - powiedział Abe, na twarzy miał jeden z tych swoich uśmiechów, który mógł oznaczać wszystko - Strażnik, który przyniósł królowej liścik był pod wpływem hipnozy i nie wiedział co robi. Pytania są dwa, skąd Robert wiedział co się dzieje i jakim cudem udało mu się zahipnotyzować strażnik?!
- A wyjeżdżał gdzieś, poza teren pałacu? - spytałam.
- No właśnie w tym problem. Nie wyjeżdżał. - odpowiedziała moja matka, uprzedzając Hansa.
- Co zamierzacie teraz zrobić? - spytał mój ukochany patrząc na Lissę.
- Nie jesteśmy jeszcze pewni, ale zaczniemy od sprawdzenia każdego strażnik. Następnie cały teren zostanie sprawdzony, bardzo dokładnie. Poza tym zostało nam czekać na jego następny ruch. - powiedziała Lissa bardzo spokojnie, ale wiedziałam i czułam, przez więź, że jest bardzo zdenerwowana.
- Podejrzewamy, że Doru nie planuje żadnych drastycznych ruchów, ponieważ to na tobie, Rose, mu zależy. - zwrócił się do mnie Abe.
- Nie możemy posłać mnie jako przynęty? Zastawimy na niego pułapkę.
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na wariatkę.
- Chyba zgłupiałaś. - powiedzieli razem, Dimitr i Abe oraz moja matka.
Dimitr mnie objął i postukał palcem w moje czoło. Teraz to ja patrzyłam na niego jak na jakiegoś wariata.
- Sprawdzam czy na pewno wszystko w porządku z twoją głową. - zaśmiał się i mnie pocałował, jednak oderwał się po chwili, przypominając sobie, że mamy widownię.
- Na razie to wszystko. Możecie odejść. - powiedziała Lissa, a gdy wyszła zza drzwi dołączyło do niej dwóch strażników.
- Rose? Mogłabyś zostać na moment? - spytała moja matka bardzo poważnie, obok niej stał mój ojciec. - Chcielibyśmy z tobą porozmawiać.
- Dimitr może zostać? - patrzyłam błagalnie na ojca.
- Lepiej niech zostanie. - zaśmiał się Abe. - Nie wiemy jak zareagujesz...
- Jak zareaguję na co?
- Rose...- zaczęła moja matka. - Nie widziałyśmy się od momentu gdy wyzdrowiałaś po postrzale, ponieważ....
- Ja i twoja matka znowu jesteśmy razem. - przerwał jej Abe aby trochę się uspokoiła.
- To super. - powiedziałam i ich przytuliłam. - To jest ta ważna wiadomość?
- I tak i nie. Ja.... Jestem w ciąży! - powiedziała wreszcie Janine.
Stałam jak wryta... Nie miałam pojęcia czy powinnam się cieszyć, czy może smucić. Nic zero reakcji. Poczułam jak Dimir delikatnie ściska moją dłoń, żebym coś powiedziała.
- Wiemy, że to może być dla ciebie szok i nie spodziewałam się tego. Uwierz, że my też nie. No ale stało się. - przerwał ciszę mój ojciec.
A ja po prostu odwróciłam się i wyszłam. Słyszałam jak na korytarzu woła mnie Janine i Abe, ale ja już nie szłam, tylko biegłam do swojego mieszkania. Chciałam się położyć i po prostu rozpłakać. Nie wiem czemu, ale czułam, że muszę to zrobić. Gdy dobiegłam już do sypialni, rzuciłam się na łóżko i nic... Nawet nie chciało mi się płakać. Byłam tak zszokowana tym wszystkim, że nie wiedziałam co czuć. Jakim cudem oni do siebie wrócili? I co to ma być, że moja matka jest w ciąży? Zacznijmy od tego, że jest już stara, na dodatek od kiedy to Janine Hathaway nie pilnuje się. Boże... To na pewno jest jakiś żart. Nagle usłyszałam jak drzwi do mieszkania się otwierają.
- Roza? Jesteś tu? - wołał mój ukochany.
- Tak, w sypialni.
Po chwili był już przy mnie. Położył się obok i przytulił mnie.
- Wszystko będzie dobrze. - chciał mnie chyba uspokoić, tyle, że ja tego nie potrzebowałam.
- Ale ja to wie kochanie. Wszytko jest dobrze.
- To dlaczego wybiegłaś? Wiesz jak twoi rodzice się martwią?
- Sama nie wiem... Po prostu nie mogłam tam dłużej zostać. Nie wiem, co mogło odbić moim rodzicom, że postanowili mieć drugie dziecko? Jak oni sądzą, kto je wychowa? Już widzę, jak matka rezygnuje dla dziecka ze służby...
- O to chodzi? - spytał spokojnie Dimitr.
- Co? - zdziwiłam się, bo nie wiedziałam o co pyta.
- Boisz się, że dziecko zostanie samo... Tak jak kiedyś ty... Albo boisz się, że jednak matka zrezygnuje ze służby i poświęci dziecku czas... Którego nie poświęciła tobie.
- Nie! Nie jestem zazdrosna, ani nie boję się o dziecko. To ich sprawa. - powiedziałam ze złością, bo miał rację, bałam się tego co przed chwilą powiedział.
Nie odpowiedział nic tylko mnie przytulił.
- Dlaczego tak długo wracałeś?
- Rozmawiałem jeszcze z twoimi rodzicami.
- I?
- Nie byli zbytnio zdziwieni twoją reakcją. Nawet szczerze... Spodziewali się tego po tobie. - zaśmiał się mój ukochany.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Co sądzicie o rozdziale 15? Czekam na Wasze opinie :)
........... Rose będzie miała rodzeństwo???? Wtf? <--(z góry przepraszam za to wyrażenie)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału: Bardzo fajny.
No i Dymitr jak zwykle wszystko odgadł. On jest taki... Mm... Niesamowity!
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny rozdział.
Akcja się rozwinęła ,jestem zachwycona ;)
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział czekam na kolejny !
OdpowiedzUsuńNo no rozdział jak zwykle mnie zaskoczył i jest świetny
OdpowiedzUsuń